Na początku pandemii i związanych z nią obostrzeń zastanawialiśmy się czy w ogóle w tym roku wyjedziemy na wakacje. Z biegiem upływającego czasu mogliśmy zacząć planować urlop nad Bałtykiem. Jak wiadomo obostrzenia, które zostały wprowadzone mocno uderzyły w branżę turystyczną. Polacy zaczęli obawiać się, że właściciele nadmorskich knajpek chcą odrobić straty. W portalach społecznościowych internauci pokazują wysokie rachunki z nadmorskich miejscowości.
Jak jest naprawdę? Na portalu money.pl dowojujemy się jakie zdanie na ten temat ma burmistrz Mielna – W portalach społecznościowych jest nagonka na miejscowości turystyczne nad Bałtykiem. Nie wiem, czym spowodowana, wyobrażam sobie, że konkurencją – mówiła w programie “Newsroom” WP Olga Roszak-Pezała, burmistrz Mielna. Jej zdaniem ceny wzrosły niewiele i wcale nie z tego powodu, że właściciele nadmorskich knajpek chcą się odkuć za stracony początek sezonu. – Nie da się nadrobić maja, czerwca, muszę to zdementować – oświadczyła burmistrz i przekonywała, że podwyżki są spowodowane wzrostami płacy minimalnej, kosztów prądu czy cen żywności i paliw.
Źródło/ money.pl
Opracowanie/własne
Nad morzem ryba i frytki kosztują 30zl więc to jest bardzo dobra cena